Po pierwsze finanse i dostępność.
O dostępności mówi się jeśli procentowy udział kosztów za mieszkanie nie przekracza 30% w stosunku do dochodu gospodarstwa domowego. Jeśli więc posłużyć się średnią dochodu dwuosobowego gospodarstwa domowego w Polsce na poziomie 5807 zł to koszty mieszkania (w tym raty kredytu) nie powinny przekroczyć 1742 zł, jeśli chcielibyśmy by mieszkanie nazwane było dostępnym. W Polsce dostępność mieszkań spada, bo ich ceny oraz koszty utrzymania rosną szybciej niż dochody.
Dodatkowo mieszkania sprzedawane prywatnym inwestorom pod wynajem, stały się celem lokowania kapitału w niespotykanej dotąd skali. Obrót mieszkaniem jest bardziej opłacalny niż jego zamieszkiwanie i skutecznie przyczynia się do zmniejszania nie tylko dostępności, ale także zaangażowania w działania na rzecz środowiska wokół samego lokalu. Skrajna komercjalizacja mieszkalnictwa to równia pochyła dla rozpadu subtelnych struktur miejskich istniejących w relacjach między mieszkańcami.
Po drugie walka z samotnością.
We współczesnych miastach rozkwita poczucie samotności podlewana presją na produktywność i szybki finansowy sukces. Ludzie mieszkający w europejskich ośrodkach miejskich mają o ponad 30% większe ryzyko zachorowania na depresję w porównaniu z mieszkańcami wsi. Nie idea miejskości jest winna sytuacji, a raczej obok dynamiki gospodarczej, zaniedbania związane projektowaniem miast i kontroli nad ich rozwojem. Problem dotyczy w głównej mierze ośrodków, w których przez lata dominował liberalny dogmat stawiający na pierwszym miejscu transport samochodowy, rozwój biznesu i ośrodków masowej konsumpcji. Tymczasem badacze miejscy jak Jan Gehl czy Colville-Andersen Mikael od dziesięcioleci mówią, piszą i badają sposoby na poprawę sytuacji. Istnieje chęć, a nawet psychologiczna konieczność udziału we wspólnotach, związanych z miejscem życia i jest ona zakorzeniona w naturze człowieka. Gehl podkreśla wagę tworzenia przestrzeni miejskich, w których dochodzić może do incydentalnych, nieplanowanych spotkań.
Kryzys bezpośrednich kontaktów i więzi międzyludzkich prowadzący do poczucia samotności, korelowany jest między innymi ze znacznym wzrostem ilości samobójstw w krajach rozwiniętych. Harari w Krótkiej historii jutra wskazuje, że w Peru, Ghanie, na Haiti czy Filipinach samobójstwa występują aż około 5 razy rzadziej niż w Szwajcarii, Francji czy Japonii.
Po trzecie sąsiedzkość.
Osłabienie więzi sąsiedzkich obserwowane jest w Polsce co najmniej od lat 90. Wyniki badań CBOS z 2017 roku wskazują, że aż 65% badanych trzyma sąsiadów na dystans, a to o 8 punktów procentowych więcej niż wykazały badania z 2012 roku. Tendencja spadkowa utrzymuje się od 1995 roku. Nie oznacza to jednak, że zachowanie przekłada się na oczekiwania wobec relacji sąsiedzkich. Według badań Anny Bujwickiej z 2011 roku na grupie prawie 800 osób, aż 85,7% osób deklarowało chęć posiadania więzi sąsiedzkiej na poziomie okazjonalnej znajomości lub nawet towarzysko-świadczeniowej. Zaledwie 0,9% grupy chciałoby zachować dystans wobec sąsiadów. Jako Polacy nie jesteśmy może niechętnymi do kontaktu gburami, potrzebujemy tylko sprawdzić czy nasi sąsiedzi nam odpowiadają lub sami ich wybrać jak w kooperatywie!
Po czwarte jakość.
Patodeweloperka, o której trąbił Jan Śpiewak, jest częstym zjawiskiem. Zdecydowana większość inicjatyw mieszkaniowych przechodzi przez ręce deweloperów, którzy zatrudniają następnie biura architektoniczne tworzące koncepcje powtarzalnych układów funkcjonalnych. Na architektów nakładana jest często presja czasowa i finansowa dotycząca stosowanych rozwiązań. Inwestorowi zależy bowiem przede wszystkim na zysku, a nie na potencjalnie ryzykownych innowacjach przestrzennych czy materiałowych, które mogłyby przyczynić się do poprawienia jakości mieszkań.
Skrajne przejawy tak zwanej patodeweloperki jak ćwierć-milionowy kilkunastometrowy przedpokój w jednym z poznańskich mieszkań, czy wrocławski apartament przedzielony współdzielonym korytarzem lub mikrokawalerka w Koszalinie o powierzchni 2,5m2 ujawniane są stosunkowo szybko, natomiast zdaje się, że społeczeństwo przyzwyczaiło się do miernej jakości średniego mieszkania deweloperskiego. Przemawia za tym niesłabnący popyt na tego typu nieruchomości, pomimo prognoz spadków demograficznych dla wielu miast i cen niewspółmiernych do jakości projektu oraz jego wykonania. Ja nie chcę brać w tym udziału, a ty?
Dlatego warto zastanowić się nad kooperatywami jako jednym z rozwiązań na wymienione bolączki mieszkaniowe. Kooperatywa może zapewnić dostępne mieszkania, zachęcać do nawiązywania relacji sąsiedzkich i dbać o jakość budowanych nieruchomości.
Źródła:
Bachowski M. (2020). Kanapa jak sedes. Patodeweloperzy zakłamują plany mieszkań, żeby wyglądały na większe. NOIZZ. Dostępny: https://noizz.pl/design/patodeweloperzy-zaklamuja-rysunki-ofert-mieszkan-zeby-wygladaly-na-wieksze/r338bvr (dostęp: 8.02.2022).
Bujwicka, A. (2011). Typy wielkomiejskiego sąsiedztwa wyobrażone a praktykowane stosunki sąsiedzkie mieszkańców Łodzi. Acta Universitatis Lodziensis. Folia Sociologica, (36). (s.101-119).
Harari, Y. N. (2017). Homo deus. A Brief History of Tomorrow. Vintage. (s.46,47).
Gehl, J. (2014). Miasta dla ludzi. red. Nogalski, S. Wydawnictwo RAM.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ceny-mieszkan-w-relacji-do-zarobkow-Jak-wypadaja-Polacy-8471133.html
https://stat.gov.pl/files/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5486/3/22/1/sytuacja_gospodarstw_domowych_w_2022_r._w_swietle_wynikow_badania_budzetow_gospodarstw_domowych.docx
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ekonomisci-Ceny-mieszkan-w-Polsce-ida-w-gore-a-to-dopiero-poczatek-8586735.html